SERIA: Męskie szycie – czyli haft to nie tylko babska sprawa. Wywiady z haftującymi mężczyznami. Część 1 – Sebastian Parzygnat

Haft, choć wychodzi już z szufladki „babcinego zajęcia”, wciąż kojarzony jest głównie z kobiecym hobby. Nie bez powodu zresztą, w końcu nasze hafciarskie środowisko jest zdecydowanie sfeminizowane. Ale przecież w naszym gronie jest mnóstwo utalentowanych, kreatywnych hafciarzy! Trzeba przyznać, że nierzadko właśnie przez to, że są mężczyznami wzbudzają zainteresowanie – no bo jak to, facet, a haftuje?! A przecież jak wiele innych, i to zajęcie nie ma płci. Skoro jednak podjęliśmy temat haftujących mężczyzn, to chciałabym Wam przybliżyć sylwetki kilku z nich – być może ośmieli to innych panów, którzy chcieliby podjąć się tego pięknego rękodzieła, a ktoś bzdurnie powiedział im, że to „dla bab”.

Haftujący Góral – wywiad z Sebastianem Parzygnatem

Sebastian trafił do Szkoły Haftu na początku 2021 roku, gdy dołączył do Programu Nauki Haftu Barwnego. Jego otwarta, energiczna osobowość od razu zwróciła uwagę wszystkich, a ja osobiście z pewną ekscytacją czekałam na to, co Sebastian zaprezentuje na kolejnym spotkaniu live, ponieważ nierzadko pojawiał się on w tradycyjnym stroju góralskim. Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że szybko stał się ulubieńcem, choć nie był pierwszym (ani tym bardziej ostatnim) mężczyzną w naszym gronie. Nie mogło być inaczej – to szczery, radosny, a przede wszystkim niesamowicie zdolny hafciarz! Jego samodzielnie wyhaftowane góralskie portki wzbudziły zachwyt. Już dziś, po zaledwie paru miesiącach, bez kokieterii mogę powiedzieć, że Sebastian bardzo rozwinął swoje umiejętności. Lubię też myśleć, że wsparcie czerpane ze spotkań online oraz kanału pogaduszek Szkoły Haftu dodało mu wiatru w żagle i niedługo trzeba było czekać, aż powstał jego własny profil na Facebooku – Serduśnica.

Dziś krótka rozmowa o tym, że haft to eksperyment i wielka frajda, a co równie ważne – że nie ma płci ani wieku

Witaj Sebastian! Jak wiesz, tworzymy cykl artykułów o mężczyznach, którzy zajmują się haftem, bo w dzisiejszych czasach to zdecydowanie sfeminizowane zajęcie, choć nie zawsze tak było.

Dokładnie! Nie zawsze tak było. Ale i teraz zauważam, że coraz częściej spotyka się nas, haftujących mężczyzn. Jest nas coraz więcej – panów przy tamborkach, z igłą i nitką w dłoni. I dotyczy to nie tylko Górali na Podhalu! Dawniej było tak, że mężczyźni sami szyli sobie ubrania i haftowali je. Myślę jednak, że i dziś już nie patrzy się na to z takim zaskoczeniem jak jeszcze niedawno i nikt nie jest w szoku „Ojej, a dlaczego to facet robi?!”. Panowie, nie bójcie się chwytać igły, tamborka, tkaniny do ręki, to nie jest hańbiące, sprawia mnóstwo frajdy, więcej niż jazda na rollercoasterze!

Stereotyp jest taki, że haftem zajmują się głównie kobiety. My chcemy ten stereotyp odczarować i dlatego właśnie powstaje nasz cykl. Skąd wziął się u Ciebie pomysł na to, żeby haftować? Co skłoniło Cię do tego, żeby chwycić za igłę i nitkę?

Igłę i nitkę w ręce trzymałem po raz pierwszy jako dziecko – w szkole na zajęciach technicznych. Mogłem mieć wtedy 11-12 lat. Do dziś pamiętam, że był to haft matematyczny, a wzorem było serduszko. Kiedy zajęcia techniczne z haftu już się zakończyły, haftowałem w domu. Wkrótce w moich pracach pojawiły się krzyżyki, choć nigdy pracy wykonywanej haftem krzyżykowym nie skończyłem. Na pewien czas haft odszedł w kąt. Dopiero w zeszłym roku, kiedy spędzałem dużo czasu w domu i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, w moje ręce trafił kawałek bawełny i pomyślałem „spróbuję jeszcze raz”. Wykonałem jakiś prosty wzór i od razu pojechałem do pasmanterii! Nawet nie wiedziałem wtedy, że kupuję nie mulinę a kordonek. Miałem mały tamborek i tak stawiałem po raz kolejny swoje pierwsze kroki. Wybierałem proste wzory, by nabrać swego rodzaju „wyczucia”. Sama wiesz, że w hafcie takie wyczucie jest potrzebne, bo ścieg nie może być naciągnięty ani za mocno ani za lekko. Jakoś mi to szło, haftowałem „byle co”, do momentu gdy przyszła wiadomość, że mój brat organizuje wesele. Chciałem sobie na tą okazję zamówić ręcznie haftowaną koszulę. Okazało się jednak, że cena mnie trochę przeraziła – w końcu ceny za ręcznie haftowane ubrania są wysokie. Uznałem więc, że sam sobie ją wyhaftuję. Od tego czasu można powiedzieć, że jak wszedłem do rzeki to już płynę z jej nurtem.

Parzenica w hafcie krzyżykowym. Aut. Sebastian Parzygnat

To robi wielkie wrażenie, kiedy mówisz, że haftujesz od zeszłego roku, a tymczasem Twoje prace są naprawdę bardzo spektakularne!

Myślę, że jest tak dlatego, że od tego czasu wyhaftowałem sobie portki, a do takiego haftu musiałem się trochę przygotowywać. Żeby wykonać haft, trzeba mieć trochę do czynienia z suknem oraz z łańcuszkiem (mowa o ściegu – przyp. autorki). Miałem nieco wiadomości technicznych od znajomej, dlatego poszło mi to bez problemu.

Kto jeszcze pomagał Ci stawiać te pierwsze kroki w hafcie?

Troszeczkę podpowiadała mi ciocia, ale większość wiadomości, jak to zwykle my młodzi mamy w zwyczaju, znalazłem w internecie. Sama wiesz, że jeżeli dobrze poszukasz po internecie, a masz już trochę do czynienia z haftem, to możesz haftować prawdziwe cuda. Największe schody pojawiają się, gdy okazuje się, że haft wymaga cierpliwości, wymaga skupienia. Ja jestem człowiekiem skupionym i cierpliwym, ponadto już wcześniej trochę zajmowałem się rękodziełem, więc już pewną wprawę miałem i nie było większego problemu, żeby zacząć z czymś innym.

Parzenica na tradycyjnym stroju podhalańskim. Aut. Sebastian Parzygnat

Mówisz więc, że miałeś już wcześniej doświadczenia z rękodziełem? Czym poza haftem się zajmujesz?

Obecnie poza haftem nie zajmuję się żadnym innym rękodziełem. Haft to ten ogier, na którym na razie pędzę 😊

To ładnie powiedziane 😊

Przyjdzie może jeszcze kiedyś taki czas, że czegoś się jeszcze nauczę. Kiedyś robiłem na drutach, ale już nie pamiętam nawet jak się druty trzyma, bo miałem wtedy może 10 lat.

Czyli można powiedzieć, że do różnego typu robótek ręcznych ciągnęło Cię od dzieciństwa?

Oj ciągnęło, ciągnęło! Człowiek podpatrywał – jedna moja babcia haftowała, druga robiła na drutach. Dlatego bardzo mnie ciągnęło – chciałem spróbować sam i ciągle mówiłem: „Babcia naucz mnie”, „Ciocia pokaż mi” i jakoś to samo przyszło.

A dlaczego zapisałeś się do szkoły Haftu? Co Cię do tego popchnęło?

Do tej decyzji popchnął mnie fakt, że bardzo chciałem nauczyć się haftu cieniowanego. Tak jak nasza ukochana nauczycielka Pani Krysia mówiła – samemu można się nauczyć, jest to możliwe, ale jest to bardzo długa i ciężka droga prób i błędów. Ja tą drogą szedłem krótko, ale szybko znalazłem kurs haftu barwnego – cieniowania roślin i kwiatów. Można było wówczas zapisać się na listę oczekujących i otrzymać powiadomienie o najbliższych zapisach. Skorzystałem z tej opcji i gdy w marcu dostałem maila informacyjnego, że można zapisać się na kolejną edycję kursu, bez zastanowienia to zrobiłem. Pomyślałem sobie wtedy „Idę na żywioł, co będzie to będzie! Ja po prostu chcę się tego nauczyć!”.

Róża autorstwa Sebastiana

Bardzo się cieszę, że to zrobiłeś, bo Twoja osoba bardzo wiele wniosła w naszą społeczność, zaraziłeś nas pasją do haftu Podhalańskiego! A co Ty, poza wiedzą i umiejętnościami wynosisz ze Szkoły Haftu?

Wyniosłem coś bardzo ważnego – to, że mam z kim o hafcie porozmawiać, ale też całe mnóstwo wspólnych doświadczeń. Poza tym jeszcze uczucie, że nie jest się z tym samemu, bo czy to Wy jako koleżanki i koledzy czy Pani Krysia jako nasza Mistrzyni – o każdej porze dnia i nocy jest dla Ciebie ktoś, do kogo możesz przyjść, bez względu na to czy masz mały czy duży problem. To jest niespotykane, że ktoś wyciąga do Ciebie rękę i chce Cię tego nauczyć, i to tak, żebyś doszedł do tego poziomu, żeby uczeń przerósł mistrza.

Powiedz nam jeszcze jakie jest Twoje długoterminowe marzenie? Własna kolekcja? A może pracownia?

Kiedyś chciałbym mieć swoją kolekcję – nieważne czy męską czy damską. Nie jestem nawet pewien, czy będzie to typowa odzież góralska, bo w obecnych czasach haftowana odzież jest bardzo modna, a haft maszynowy nie daje równie spektakularnego efektu. Trudno więc powiedzieć – może własna kolekcja, a może i pracownia. Całe życie przede mną, więc świat stoi przede mną otworem 😊 Na razie wykonuje hafty dla siebie.

Motyw serduśnicy na bluzie Sebastiana

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę, na pewno będzie ona czytana z przyjemnością przez czytelników naszego bloga. Życzę Ci powodzenia, żebyś nadal rozwijał swoje umiejętności, masz ogromny potencjał i jestem pewna, że jeżeli tylko będziesz miał taką wolę to jeszcze nie raz o Tobie usłyszymy.

Bardzo Ci dziękuję że zaprosiłaś mnie do tej rozmowy! Najważniejsze w hafcie jest to, by sprawiał przyjemność, żeby się do niego nie zmuszać i żeby efekty końcowe naszej pracy prezentować z dumą, jakie by nie były.



Agata – asystentka z zawodu i hafciarka z zamiłowania. Haftuje co prawda dopiero od 2019 roku, ale wcale nie zamierza przestać! Ze Szkołą Haftu związana od 2020 roku, kiedy rozpoczęła naukę, a od 2021 dołączyła do zespołu SH jako zdalna asystentka. Współtwórczyni cyklu Regionalny Czwartek oraz właścicielka instagramowego profilu kasnak.hafty.

Dodaj komentarz

Chcesz być na bieżąco z blogiem,
a także otrzymywać inspiracje ze świata haftu na Twoją skrzynkę mailową?
Zapisz się na newsletter Szkoły Haftu:

Dołączając do newslettera, zapisujesz się do listy mailowej Szkoły Haftu. Od czasu do czasu będę wysyłać Ci wartościowe informacje ze świata haftu. Możesz wypisać się w każdej chwili.